piątek, 8 marca 2019

Paranoidalny Zespół Urojeniowego Diagnozowania (PZUD) - ciężka choroba psychiczna dotykająca psychiatrów.

Wraz z "rozwojem" pseudonauki psychiatrycznej obserwuje się niemal geometryczny wzrost ilości tzw. "zaburzeń psychicznych". Co chwila dowiadujemy się o coraz to nowych zaburzeniach, przy jednoczesnym braku jakichkolwiek sukcesów psychiatrów w ich usuwaniu. Po co bowiem kogoś mieliby wyleczyć skoro wiązałoby się to z zaprzestaniem płacenia im haraczu na prywatnych wizytach, gdzie tak naprawdę nic konstruktywnego w stosunku do pacjenta nie robią. Przemysł farmaceutyczny też by na tym ucierpiał, ponieważ pasożyty produkujący trucizny o jakże ironicznej nazwie "leki" muszą przecież na czymś zarabiać! W ciemnym i ułomnym społeczeństwie byłoby to nie do pomyślenia, że takie glisty odbytowe jak kartele farmaceutyczne i produkowane przez nich trucizny, które czasami na jedno pomogą a napewno na dziesięć, czy dwadzieścia innych zaszkodzą, mogłyby być zastąpione terapiami alternatywnymi różnego rodzaju, które (o zgrozo!) są wiele razy skuteczniejsze w wyleczeniu problemów ludzkiej świadomości i psychiki niż pseudonauka psychiatryczna XXI wieku. Wśród pseudolekarzy psychiatrycznych panuje zwyczaj diagnozowania każdego bez namysłu, najczęściej złośliwie przeciw temu co pacjent im opisuje, no bo przecież jak można ich wielce rozdymane EGO kwestionować własnymi obiektywnymi obserwacjami samego siebie i otoczenia. Jeśli na przykład zauważasz u siebie fatalny nastrój, stronisz od ludzi, bo są dla Ciebie kurwami i chujami, masz myśli samobójcze, to jeśli trafisz na złośliwą kurwę psychiatryczną, to zacznie Ci ona wmawiać, że masz urojenia, czyli symptomy schizofrenii, dalej przepisze Ci psychotrop, który jeszcze pogłębi Twoje problemy i pseudolekarz będzie śmiertelnie pewien, że ma słuszność i rację, nawet jeśli targniesz się na własne życie (przez fatalne samopoczucie spowodowane psychotropami), to i tak nie przekona psychiatry do rzeczywistości. Dalej będzie tkwił w swoich urojeniach! Błędne, urojone diagnozy to chleb powszedni nieudolnych polskich psychiatrów. Ileż to ludzi jest "leczonych" na schizofrenię paranoidalną, a w rzeczywistości ich problemem jest zupełnie co innego. Dopóki nie powstanie jakaś instytucja, która patrzyłaby na ręce i trzymała za mordy tą pseudomedyczną hołotę, będą oni robić co tylko im się podoba, ponieważ są całkowicie bezkarni! Nawet w obliczu zabójstwa pacjenta! Mogą sobie diagnozować co tylko i kogo chcą i nikt nie może ich za to ukarać. Doszli już do takiego szaleństwa w błędnym diagnozowaniu i wymyślaniu coraz to nowych nieistniejących chorób, że idąc ich chorym tokiem myślenia i działania należałoby dla nich wprowadzić jednostkę chorobową na którą sami są ewidentnie chorzy, czyli P.Z.U.D. (paranoidalny zespół urojeniowego diagnozowania)! Jako terapię leczniczą zastosowałbym na nich te metody tortur, które od lat stosowali oni sami na niewinnych ludziach! Kto nie wie o co chodzi, niech poczyta historię psychiatrii i ich "profesjonalnych" metod "leczenia".

środa, 30 stycznia 2019

Jak stworzyć psychopatę: krótki poradnik

Wśród ludzi raz na jakiś czas rodzą się jednostki ciche i spokojne a zarazem bardzo inteligentne, wrażliwe i o głębokim poziomie myślenia. To jakimi ludźmi będą w przyszłości, zależy w bardzo dużym stopniu od otoczenia w jakim się obracają i to w jaki sposób są przez innych traktowani. Jeśli choć jedna grupa społeczna jest im przyjazna, to mając odpowiednie warunki do rozwoju, będą się stale pozytywnie rozwijać do tego stopnia, że w przyszłości mogą zostać swoistymi mistrzami w dziedzinie, jaką sobie obrali jako zainteresowanie i cel życiowy. Gorzej jednak, jeśli relacje z jakimi się na każdym kroku i w każdej grupie społecznej spotykają, są patologiczne i szkodliwe dla nich! Najlepszym przykładem tutaj jest wiele strzelanin w USA, gdzie media bez namysłu otrąbiły, że są to jednostki psychopatyczne, czasem chospitalizowane w psychószkach, "normalnie potwory!" ale nikt nie zagłebia się w temat o całym zajściu. W sumie to po to są media w dzisiejszych czasach, aby wzbudzać sensację i niezdrowe emocje! Problem zasadniczy w przypadku tych jednostek, które popełniły te zbrodnie, jest najczęściej taki, że byli to samotnicy, którzy byli gnębieni i szykanowani przez całe otoczenie w jakim się znajdowali! Byli jako ludzie odrzuceni przez innych ludzi! Stawali się kozłami ofiarnymi całego otoczenia, które to wylewało wszystkie negatywy na nich. W pewnym momencie psychika takich jednostek nie wytrzymała niesłusznego zalewu fekaliów na ich jestestwo i stało się, co się stało! Jak to mówią mistycy: prawo KARMY zawsze znajdzie ujście! Oto są konsekwencje jakie wywołuje wśród pewnych jednostek skrajnie patologiczne otoczenie poprzez stadne gnębienie jednego człowieka! Szkoda, że nauczyciele w szkołach prawie nigdy nie bronią takich gnębionych jednostek, a bardzo często potrafią wspierać gnębicieli! CZYSTA PATOLOGIA !!! A jak już dojdzie do rozlewu krwi, to gnębionego i gnojonego delikwenta nazywa się potworem a otoczenie, które go stworzyło udaje niewiniątka i lamentują, że "bydlak" zabił "niewinnych" ludzi - CHORE! Jakby byli faktycznie tacy niewinni, to nikomu by się nic nie stało, ale homo sapiens to zbyt głupi gatunek, aby mógł dojść empirycznych przyczyn zaistniałej sytuacji! I doputy, dopóki tak zwani ludzie nie będą tego wiedzieć, dotąd takie zjawiska będą mieć miejsce! A im więcej takich kozłów ofiarnych, tym więcej potencjalnych "bestii" i " morderców"!

wtorek, 29 maja 2018

Fanatycy Psychiatryczni

Psychiatria jak każda inna ideologia opierająca się na dogmatach, przypuszczeniach i wierze nie mającej nic wspólnego z rzeczywistością, posiada swoich zaciekłych wyznawców, którzy bezkrytycznie i najczęściej wbrew logice, rzeczywistości i faktom, ze 100% pewnością siebie jej bronią. Podobnie jak ma to miejsce w przypadku fanatyków jakiejś religii lub sekty, są oni tak zaślepieni dogmatami (najczęściej kłamstwami), że atakują, wypierają i udają, że nie ma pewnych czynników obiektywnych, które w rzeczywistości są. A kogoś kto odważy się mówić coś przeciw psychiatrii z agresją w głosie próbują zgnębić stadem lub w innym przypadku po prostu wyśmiewają. Często robią tak sami psychiatrzy! W społeczeństwie panuje irracjonalne przekonanie, że psychiatra pomoże komuś, kto nie radzi sobie z życiem i skutkami przewlekłego stresu. BZDURA!!! Jeszcze nigdy w historii psychiatrii nie zdarzyło się aby ktokolwiek został wyleczony! Jedyne w czym ci pseudolekarze się sprawdzają i idzie im to nadzwyczaj dobrze, to wmawianie nieistniejących dolegliwości i oczernianie pacjentów w dokumentacji medycznej, jak również całkowita degeneracja człowieka na podłożu fizycznym i psychicznym w społeczeństwie! Nie wspominając już o całkowity wyalienowaniu z otoczenia ludzi, no bo przecież kto by chciał z wariatem gadać? Człowiek nie dość, że ze swoim problemem zostaje zupełnie sam, to jeszcze doświadcza ataków niemal całego otoczenia "ludzi" wśród których obraca się na co dzień, a jakakolwiek próba samoobrony kończy się wezwaniem karetki i kolejnym pobytem w psychiatryku, gdzie pseudolekarze psychiatryczni są śmiertelnie pewni, że to zaostrzenie objawów jakiejś nieistniejącej "choroby psychicznej". To wszystko jednak nie przeszkadza większości społeczeństwa bezkrytycznie wierzyć w "kompetencje" psychiatrów! Fanatyka psychiatrycznego najłatwiej poznać po tym, że cokolwiek by psychiatra złego nie zrobił, to będzie usprawiedliwiany i broniony. Czasem tłumaczenia takiego fanatyka są tak żałosne, że aż ręce opadają! Pamiętam swoją rozmowę z kimś takim, gdzie opisywałem debilowi jak w szpitalu pewna pseudolekarka na obchodzie przy innych ludziach wyśmiewała pacjenta, że mieszka z matką mimo, że ma ponad 20 lat. Odpowiedział mi wtedy: "Ona na pewno chciała go zmotywować do zmiany życia"! A ja na to: Jakby mu napluła w twarz, to ty pewnie byś wierzył w to, że mu chciała twarz umyć! Nie odezwał się tuman. Kolejną rzeczą, po której można poznać fanatyka psychiatrycznego, to ślepa wiara w skuteczność psychotropów. Taki fanatyk za nic nie dopuszcza do swojej wiadomości tego, co producent psychotropu napisał na ulotce "leku". A w rubryce "skutki uboczne" jest tego cała masa informacji, w sumie jest to większa część ulotki każdego psychotropu! Człowiek z odrobiną inteligencji jakby chciał się naprawdę dowiedzieć jak działają psychotropy, to po prostu by je na próbę pozażywał przez jakiś czas. Ale fanatyk psychiatryczny tego nie zrobi, bo by jego irracjonalna wiara w psychiatrię legła w gruzach! Będzie się zaciekle kłócił z każdym kto zna prawdę, a jak mu braknie argumentów, to zmieni temat, głupawo się zaśmieje, albo ucieknie od ciebie jak zwykły tchórzliwy szczur! Pewnie ucieknie wtedy do grupy podobnych sobie głupich i tchórzliwych fanatyków psychiatrycznych, aby szukać wsparcia w bzdurnych dogmatach i teoriach w które wierzy on i inni podobni mu kretyni i idiotki!

niedziela, 6 sierpnia 2017

"Czarnomagiczne zaklęcie" po którym korba ludziom odpierdala

Niektórzy są tak zaślepieni fanatyzmem psychiatrycznym, że wystarczy im tylko raz wypowiedzieć:
byłem w psychiatryku i... JEB!!!
U większości kretynów i idiotek w ułamku sekundy coś się przestawia w durnych łbach i od tego czasu zaczynają być w stosunku do Ciebie chamscy, wredni i złośliwi, zaczyna się obgadywanie za plecami,
a i często spiskowanie na zasadzie:>
co by tu na złość zrobić "świrowi", "he he he".
Pojebane małpy bezogonowe w ułamku sekundy zapominają wszystko, co dobrego dla nich zrobiłeś.
Nagle mają w dupie wdzięczność i znikają wszelki ludzkie odruchy w stosunku do delikwenta, który przyznał się do bycia w psychuszce.
Tak zwani "ludzie" okazują wtedy swoją prawdziwą diaboliczną naturę.
W wypadku doświadczenia przez takie ścierwa ataku, nie ważne czy słownego, czy też fizycznego to w razie samoobrony były pacjent psychuszki jest na starcie na straconej pozycji, bo zawsze ktoś może podać argument, że to "świr" a wtedy z mety się delikwentowi nie wierzy, często zdarza się tak, że niewinny człowiek ląduje w psychiatryku, tylko za to, że nie pozwolił na to, by go gnębiono!
Sam tego doświadczyłem wiele razy.
Potem psedolekarskie kurwy psychiatryczne uznają, że "pacjentowi się pogorszyło" i zamykają delikwenta na kilka tygodni lub miesięcy w psychuszce.
A zwyrodniałe dwunożne bestie, które wcześniej człowieka atakowały, czują dumę i radość, bo udało im się zgnoić kogoś całym stadem, albo przy pomocy policji (w tym wypadku bandycji), kogoś kto często jest osłabiony i przygnębiony i wogóle nie ma ochoty walczyć.
Większość ludzi to zwyrodniałe bestie nie posiadające nawet w śladowej ilości empatii, dobra a nawet rozumu.
I jeśli tylko nadarzy się okazja, że można kogoś bezkarnie upodlić i zniszczyć w jakikolwiek sposób się tylko da to homo sapiens nie zawaha się ani sekundy!
Ludzka natura małp bezogonowych jest taka, że średnio raz na pokolenie musi dojść do potężnego przewrotu, czy nawet wojny na świecie!
Tacy są ludzie!

czwartek, 27 lipca 2017

Żywy dowód na wyrządzone zło należy zniszczyć!

Ludzie mają to do siebie (a szczególnie w Polsce), że jeśli komuś wyrządzą zło, to nie dość, że nie próbują człowiekowi tego jakoś wynagrodzić to jeszcze potrafią szukać przychylne sobie jednostki, aby jeszcze dowalić delikwentowi, któremu coś złego zrobili !

Bardzo często dzieje się tak, że swoją ofiarę atakują całym stadem !

U takiego poszkodowanego psychika wariuje, bo nie potrafi sobie logicznie wytłumaczyć zaistniałej sytuacji.

Nieraz w takich przypadkach pojawia się depresja i myśli samobójcze.
A jeśli ma się na co dzień do czynienia z takimi gnębicielami, to w wielu wypadkach próba samobójcza wydaje się niemal pewnikiem!

W sytuacji kiedy targnięcie się na własne życie się nie uda, to wtedy zamyka się delikwenta w szpitalu psychiatrycznym gdzie pseudolekarze zaczynają biednemu człowiekowi wmawiać, że całe zajście to jego/jej wina, a oprawcy są bronieni i usprawiedliwiani!

Takie są realia w wypaczonym polskim społeczeństwie i "systemie"!

W imię złej większości potępia się niewinne jednostki i przypina się łatkę psychola i świra, czyli według polaków kogoś gorszego.

Takie są realia życia w XXI wieku !

niedziela, 16 lipca 2017

Od inkwizycji do psychiatrii - niechciana prawda



Na samym początku chciałbym zaznaczyć, że poniższy tekst nie jest mojego autorstwa a jedynie został skopiowany z forum www.przekleci.pl, a autor posługiwał się nickiem: "lelek". Tak więc zapraszam do lektury:
"Marzenie o zdrowiu psychicznym usprawiedliwia dzisiaj prawie każdy środek zapobiegawczy, praktycznie tak samo, jak prawdziwa wiara usprawiedliwiała inkwizycję'' (Prof. Thomas S. Szasz, 1963)

Kiedyś inkwizycja, dzisiaj psychiatria


W dyskusjach na temat natychmiastowej potrzeby zakazu przymusu psychiatrycznego oraz stosowanych w psychiatrii ,,metod leczenia'' chętnie przypominam, iż ta ,,gałąź medycyny'' medycyną nie jest, a jest następczynią średniowiecznej inkwizycji kościelnej, która wbrew ogólnie przyjętemu poglądowi wciąż istnieje. Przypomnijmy, że inkwizycja krwawo wpisała się do ksiąg historii świata wymordowaniem wciąż nieokreślonej ilości ludzi; ilu zakatowano, potopiono i spalono na stosach do dziś nie wiadomo, gdyż rozbieżność danych sięga tu od 100 tysięcy do 9 milionów ofiar! Ludzi tych po torturach pozbawiano życia, ponieważ nie chcieli dostosować się do narzuconego przez chrześcijaństwo systemu wiary. Instytucji tej co prawda dla zmyłki dwukrotnie zmieniono już nazwę: w 1908 papież Pius X przekształcił ją w ,,Kongregację Świętego Oficjum'', zaś w 1965 Paweł VI w ,,Kongregację Nauki Wiary'', ale sama instytucja nadal istnieje, funkcjonuje i wciąż czyni swoją powinność. Gdyby ktoś pytał o adres? Ależ proszę: Congregatio Pro Doctrina Fidei, Palazzo del Sant’ Uffizio, 00120 Città del Vaticano. O szefa inkwizycji oczywiście tam nie pytajcie, bo przez to raczej wylądować można w psychiatryku, a w najlepszym wypadku odpowiedzą, że inkwizytorów już nie ma! I nawet nie będzie to kłamstwo! Inkwizycji też przecież nie ma, nieprawdaż?

Od 1965 roku inkwizy... sorry... ,,kongrega...cją'' zarządza nie sam papież, jak miało to miejsce od początku istnienia tej instytucji, czyli od pierwszych lat XIII wieku, a tzw. prefekt... Domyślam się, iż tylko nieliczni wiedzą, że od roku 1981 do 2005 funkcję tą piastował znany w Polsce bardziej ze swojej przynależności do Hitlerjugend, aniżeli do inkwizycji, prof. Joseph Ratzinger. Tak, tak... Ten sam ,,zastępca Jezusa na ziemi'', którego dzisiaj tytułujemy ,,Benedykt XVI'', ,,Ojciec Święty'', ,,Papież''...

Po przytoczeniu tego faktu moi rozmówcy przez chwilę patrzą z niedowierzaniem i najpierw słyszę: ,,To nieprawdopodobne!'' Po chwili pojawia się oczywiście kontrargument, że przecież poziom wiedzy w tamtych czasach był, jaki był, do czynienia mieliśmy więc z „masową ciemnotą”, ale dzisiaj jest... na pewno... inaczej: ani dzisiejszego społeczeństwa, ani psychiatrii nie można przecież porównać do ,,ciemnej masy'', a ci drudzy to wręcz sami ,,wykształceni'' ludzie... Ba! ,,Naukowcy''! Tylko... skąd ta pewność i na czym ma polegać owa naukowość psychiatrii, nikt oczywiście nie potrafi powiedzieć. ,,No przecież wiadomo'', słyszę wtedy, ,,że chodzi tam o jakąś chemię w mózgu czy coś-tam... Chyba wiedzą, co robią, w końcu uczą się tego, studiują, praktykują itd...'' Ale kto zastanawia się głębiej nad tą materią? Kto zagląda do tych ,,naukowych'' prac? Kto je weryfikuje i dlaczego powtarza się, że jest tam jakakolwiek wiedza, skoro napisane tam, jak byk, że nie o wiedzę chodzi, a o hipotezy? Słowo hipoteza pochodzi z języka greckiego (hypóthesis) i oznacza przypuszczenie, osąd, który podlega weryfikacji!...

http://www.wiadomosci24.pl/artykul/od_inkwizycji_do_psychiatrii_niechciana_prawda_175256-1--1-d.html


Pseudopacjenci Rosenhana - jak łatwo zostać schizofrenikiem
"Zdrowy w chorym otoczeniu'' - tak brzmiał tytuł pracy prof. Rosenhana, opublikowanej w magazynie naukowym "Science''. Mowa w niej o ośmiu uczestnikach niebywałego dotąd eksperymentu, który po opublikowaniu nieźle wstrząsnął psychiatrią.
W otchłani chłodu / Fot. a.skulskiProf. David Rosenhan był amerykańskim profesorem psychologii na Uniwersytecie Stanford i już w 1968 roku jako 40-latek zadał sobie pytanie, czy rzeczywiście istnieje różnica pomiędzy byciem ,,normalnym'' i kimś potocznie nazywanym ,,wariatem''. Aby poszukać odpowiedzi na to pytanie zorganizował on 4-letnie badania, które przeszły do historii psychologii, jako „Eksperyment Rosenhana”. W tej iście szerlokoholmskiej pracy towarzyszyło mu 7 osób (czterech mężczyzn i trzy kobiety): trzech psychologów, jeden lekarz pediatra, student psychologii, malarz i gospodyni domowa. Francuski filozof Michel Foucault po zakończeniu badań życzył Rosenhanowi ,,Nagrody Nobla za humor naukowy''...

Plan Rosenhana wydawał się w miarę prosty i miał odpowiedzieć na pytanie, jak długo psychiatria będzie potrzebowała aby orzec, że w przypadku tej ósemki ma do czynienia z ,,normalnymi'' ludźmi, którzy faktycznie nigdy wcześniej nie mieli żadnych form tzw. zaburzeń psychicznych. ,,To pytanie nie jest ani niepotrzebne, ani zwariowane'' napisze on później we wspomnianej publikacji. ,,Nawet jeżeli jesteśmy osobiście przekonani, że potrafimy rozgraniczyć, co jest normalne, a co nienormalne, to nie ma na to przekonywujących dowodów.''

Co prawda Księga Diagnostyczna (DSM) Zjednoczenia Psychiatrów Amerykańskich dzieli pacjentów na kategorie według symptomów, co ma umożliwić odróżnienie osoby zdrowej od ,,chorej psychicznie'', ale w Rosenhanie pojawiło i umocniło się zwątpienie w sens tak stawianych diagnoz. Stwierdził on, że ,,choroba psychiczna'' nie jest diagnozowana na bazie obiektywnych symptomów, a na subiektywnym postrzeganiu ,,pacjenta'' przez obserwującego lekarza. Wierzył, że do rozjaśnienia problemu przyczyni się właśnie jego eksperyment, w którym sprawdzone będzie, czy ludzie nigdy nie cierpiący na żadne ,,choroby psychiczne'' zostaną w szpitalu rozpoznane, jako zdrowe i jeśli tak, to na jakiej zasadzie to się odbędzie.

Przygotowania do eksperymentu

Wyglądały zawsze tak samo: pan profesor oraz współuczestnicy projektu przez kilka dni nie myli zębów, panowie się nie golili, następnie pseudopacjenci ubierali się w nieco przybrudzone ciuchy, pod fałszywym nazwiskiem umawiali telefonicznie z wybraną kliniką psychiatryczną i krótko po tym pojawiali się tam twierdząc podczas przyjęcia, że... słyszą głosy. Było to oczywiście nieprawdą, tak jak nieprawdziwe były podane przez nich nazwiska i zawody. Mało tego, nawet opisywane przez pseudopacjentów ,,głosy'' nie miały odniesienia do znanych w psychiatrii opisów, gdyż nie ma głosów ,,pustych'', ,próżnych'' i ,,głuchych'', jak to z premedytacją przedstawili uczestnicy eksperymentu w pierwszej rozmowie z lekarzem...

Po diagnozie, która w siedmiu przypadkach brzmiała ,,schizofrenia'', a w jednym ,,zespół depresyjno-maniakalny'', nasi ,,pacjenci'' zaczynali zachowywać się już tak, jak na co dzień w normalnym życiu, o głosach więcej nie wspominali, przestrzegali regulaminu, byli kooperatywni wobec lekarzy i personelu oraz mili i rzeczowi w swoich wypowiedziach. Ich zadaniem było przecież jak najszybsze przekonanie lekarzy i personelu szpitalnego o swoim zdrowiu psychicznym i wyjście z kliniki bez pomocy z zewnątrz.

Jak się szybko okazało ich wzorowe zachowanie nie zmieniło niestety postaci rzeczy, a raz wypowiedziana diagnoza okazała się już nieodłączną i stygmatyzującą etykietą pacjenta. Naukowcy z niepokojem obserwowali nagminnie pojawiającą się psychiczną i fizyczną brutalność personelu wobec hospitalizowanych. Eksperyment okazał się więc już w początkowej fazie bardzo niebezpieczny, przez co część jego uczestników poczuła wyraźny strach ,,przed pobiciem lub gwałtem''. W efekcie tych pierwszych doświadczeń do projektu dokooptowano prawnika, z którym ustalono plan ewentualnego działania na wypadek okaleczenia lub śmierci któregoś z uczestników eksperymentu i dopiero wtedy grupa ,,ruszyła'' na kolejne kliniki. Ogólnie eksperyment przeprowadzono w 12 szpitalach, po części tych starszych, o ściśle konwencjonalnym podejściu do ,,pacjenta'', a po części w nowoczesnych, nastawionych badawczo.
http://www.wiadomosci24.pl/artykul/pseudopacjenci_rosenhana_jak_latwo_zostac_schizofrenikiem_106217.html

Petycja psychiatrów wymaga naszego „NIE POPIERAM!”
Psychiatria, instytucja łamiąca nagminnie prawa człowieka, chce pozyskać jeszcze więcej funduszy na kontynuację nielegalnego procederu „przymusowego leczenia psychiatrycznego”. Swoim "Nie popieram" i Ty możesz wyrazić swój sprzeciw.

List otwarty w sprawie łamania prawa w psychiatrii
http://www.wiadomosci24.pl/artykul/list_otwarty_w_sprawie_lamania_prawa_w_psychiatrii_182291.html

Rząd chce chronić zdrowie psychiczne Polaków?
W ostatnim czasie w zastraszającym tempie wzrasta liczba wymyślanych przez psychiatrów nowych jednostek chorobowych. To, co kiedyś zwykło uważać się za wynik przeciwności losu i ludzkich problemów – dziś nagle trzeba "leczyć"

Z Watykanu dodatkowo dochodzą wieści, że Benedykt XVI również rozporządza w kwestii szkolenia nowych egzorcystów nie mówi się już o jednostkach, jak jeszcze kilka(naście) lat temu, ani też o 150 egzorcystach rocznie, jak było to napędzone za czasów panowania Jana Pawła II, który zadomowił się na dworach ultrakonserwatywnej Opus Dei... Nie! Niemiecki Benedykt XVI powołał do życia przy tym fundamentalistycznym braterstwie „Papieską Radę Wsparcia dla Nowoewangelizacji” i zapowiedział, że zaplanowane jest wypuszczenie na teren samych Włoch 3 tys. (słownie: trzech tysięcy!) egzorcystów, aby - UWAGA! - "wypędzić diabła z ojczyzny katolicyzmu."

O „konieczności” współpracy psychiatrów z egzorcystami i w Polsce coraz głośniej oraz coraz... oficjalniej. Powstają już nawet ośrodki, do których odsyłani będą „chorzy psychicznie”, z którymi „psychiatria nie może sobie poradzić”. Piszemy o tym w nadziei, że Polacy jednak nie pozwolą na przeistoczenie nas w PRW, czyli Polską Republikę Watykańską...

http://www.wiadomosci24.pl/artykul/rzad_chce_chronic_zdrowie_psychiczne_polakow_180499.html


Schizofrenia - inny punkt widzenia, czyli strona tworzona przez i dla schizofreników i ich sympatyków
http://www.schizofrenicy.info/cms/pages/forum.php



Dezintegracja: tradycja szamańska a psychiatria

"O podobieństwach szamańskiej inicjacji i przebiegu rozpadu osobowości u osób, u których zdiagnozowano schizofrenię, napisano już niejeden artykuł. Ostatnio trafiłem też na tekst autorstwa Jacka Sieradzana "Psychologia, wychowanie a obłęd". Tu chciałbym skupić się tylko na kwestii, której przyglądam się od jakiegoś czasu, a mianowicie na samym zjawisku dezintegracji i ponownej integracji osobowości".

Jacek Sieradzan pisze:

"Cywilizacja współczesna uważa ich za obłąkanych i izoluje w szpitalach dla umysłowo chorych. W dawnych, tzw. prymitywnych kulturach, kierowano ich do szamana, pod kierunkiem którego mogli kształtować i doskonalić swoje odmienne widzenie świata. Potem sami stawali się szamanami, pełnoprawnymi członkami społeczności, którzy nie tylko nie oczekują od innych pomocy, ale sami tą pomocą służą"

"Problem, o którym pisał Andrzej Skulski w swoim artykule "Od inkwizycji do psychiatrii - niechciana prawda" zwrócił moją uwagę na tendencję traktowania przez współczesną psychiatrię czarowników, czarownic i szamanów jako schizofreników. Tę tendencję zauważyłem już kilka lat temu, jednakże nie zdawałem sobie sprawy z podobieństw przeciwnych obozów inkwizycji i psychiatrii jako takiej. Sądziłem, że podejście psychiatrii do tzw. chorych psychicznie bierze się z niewiedzy typowej dla samej nauki, która ma manierę odrzucania wszystkiego, co ma jakikolwiek związek z życiem duchowym. Jako że mam doświadczenie zarówno psychiatryczne jak i szamańskie, łatwo było mi dostrzec pewne prawidłowości występujące w obu grupach - szamanów i schizofreników. Jedyna różnica jest taka, że współcześni szamani żyjący w naszej kulturze, u których zdiagnozowano schizofrenię, nie mają oparcia w mapie, jaką dysponują szamani w tradycjach, która kultywowała lub wciąż kultywuje to zjawisko. W kulturze plemiennej, w której istnieje funkcja szamana, człowiek przechodzący proces rozpadu (śmierci) i ponownych narodzin ma oparcie w całej tradycji jak i w przewodnikach - starszych szamanach lub duchach (np. tzw. głosy). W naszej kulturze, jak zauważył pan Skulski, skutecznie wytępiono tę linię przekazu, przez co ludzie predysponowani do funkcji szamana zostali pozbawieni korzeni, wsparcia w bardzo trudnym procesie inicjacyjnym. Mało tego, wmówiono im, w co uwierzyli (jakżeby inaczej, skoro mają tylko dwa źródła nie-wiedzy - religię i jej następczynię, psychiatrię), że proces, który przechodzą, jest chorobą, czymś nienormalnym i szkodliwym dla ich zdrowia. Sami psychiatrzy odcinając się od wielotysiącletniej tradycji szamańskiej odcięli się też od kopalni wiedzy na temat samego zjawiska inicjacji szamańskiej. Oczywiście szamanizm bada się, ale są to badania z punktu widzenia osób, które nie doświadczają samego procesu inicjacyjnego. Tym czasem istotne jest w tym procesie, by osobę doświadczającą dezintegracji przeprowadzał ktoś doświadczony, kto sam wcześniej przeszedł ten sam proces. Psychiatria od początku podeszła do zagadnienia z postawą potępiającą, nie rozumiejącą zjawiska i z góry zakładającą, że proces transformacji, któremu towarzyszą takie zjawiska jak głosy i wizje, jest chorobą. Doszło do absurdu - osoby doświadczone w tej materii, które zostały wyszkolone w linii przekazu mającej korzenie w prehistorii, zostały uznane za niekompetentne i niegodne zaufania. Jaki był tego efekt? Tradycja szamańska została niemal doszczętnie wytępiona w kulturze Zachodu. Linia przekazu, tak istotna dla tej tradycji, została przerwana przez wielowiekowy holokaust. Dziś osoby, które są ze swej natury powołane do funkcji szamana, są napiętnowane, pozbawione szansy na zdrowe przejście procesu inicjacyjnego do końca, zawieszone gdzieś pomiędzy fazą rozpadu a niemocy. Tylko nielicznym udaje się przejść proces do końca, nie mając oparcia w tradycji, która dawałaby odpowiednie techniki i przygotowanych do tego przewodników.

Nie twierdzę, że wszyscy, którym przyczepiono etykietkę schizofrenika to potencjalni szamani, zawieszeni w połowie procesu i skazani na dożywotnie uzależnienie od systemu psychiatrycznego. Twierdzę, że współczesna psychiatria popełnia karygodny błąd, żeby nie powiedzieć - zbrodnię, lecząc coś, czego sama nie rozumie. Oczywiście wiem, że psychiatria nie przyzna się do błędu, tylko będzie dalej brnąć w swoim samouwielbieniu".

Podobieństwa i różnice

Między procesem inicjacji szamańskiej a objawami tzw. schizofrenii zachodzi szereg podobieństw. Oto niektóre z nich:

1. Głosy i wizje;

2. Stan psychotyczny (z tą różnicą, że schizofrenik nie panuje nad psychozą, w odróżnieniu od szamana, który wchodzi w odmienne stany świadomie i celowo);

3. Zmiana osobowości;

4. Odmienne stany osobowości;

5. Ból i ekstaza.

"Przede wszystkim wyjść z kieszeni firm farmaceutycznych. To krok pierwszy. Leczenie farmaceutykami to usuwanie objawów, ale nie przyczyn. Każda schizofrenia jest inna (błędnie wrzuca się wszystkich do tego samego worka, bo tak wygodniej - leczyć objawowo), a z moich obserwacji i relacji chorych dzisiejsze leczenie (przynajmniej w Polsce) wygląda tak:
Pierwsza wizyta u psychiatry - 30-60 min, każda kolejna 5-15. Lek działa? Nie działa? Zwiększymy dawkę.
Miesiąc później. Lek działa? Nie działa? Zmienimy lek.
Po roku i kilku neuroleptykach, jednej hospitalizacji (oddział zamknięty, kraty w oknach, personel siedzi sobie gdzieś w swoim pokoiku ogląda tv, traktuje pacjentów jak ludzi drugiej albo i trzeciej kategorii, pacjenci cały dzień snują się po korytarzu zostawieni sami sobie, jedna rozmowa z ordynatorem w trakcie całego "leczenia") wracamy do początku, z nowymi lekami (akurat był przedstawiciel firmy XYZ z nowym superlekiem entej generacji).
Aha, no jeszcze czasem ktoś ma tego pecha, że trafi na "mądrego" psychiatrę, który zaleci elektrowstrząsy. ;)
Po kilku latach mamy warzywo, które nie jest w stanie samo funkcjonować.
Współczesna psychiatria to mit oparty na chemii częściowo refundowanej z budżetu państwa. Hospitalizacja to sieć więzień, gdzie przetrzymuje się ludzi często na ich własną prośbę, bo nie są w stanie sami poradzić sobie z tym przez co przechodzą. W końcu są chorzy, więc kto miałby ich leczyć, jeśli nie lekarz (a za lekarzy podają się psychiatrzy)?

Tym czasem jest alternatywa - Głos Wewnętrzny Poradnik praktyczny dla osób słyszących Głosy
Tych alternatyw jest więcej lub można opracować więcej.Jedną z alternatyw, grup wsparcia i ośrodków nowych badań jest właśnie Intervoice The International Community for Hearing Voices. Niestety przemysł farmaceutyczny to potężny biznes i nie będzie sam sobie kopał dołka finansując badania alternatywne dla farmaceutyków. A farmakologiczne "leczenie" to dziś najpowszechniejsza metoda postępowania z chorymi.Polecam też film Chemiczny Spokój".
http://www.taraka.pl/schizofreniczny_szaman

środa, 1 marca 2017

Skurwysyństwo pod własnym dachem



W temacie gnojenia przez własną rodzinę każdego, kto choć raz w życiu był w psychuszce można by napisać całe tomy tekstu, bowiem temat jest tak rozległy jak Atlantyk.
Każdy odmieniec napiętnowany przez pseudolekarzy doskonale wie, o co chodzi ponieważ doświadcza tego piekła praktycznie na co dzień.
Wyzwiska, kpiny, brak jakiegokolwiek szacunku, przemoc słowna i fizyczna jak i również szczucie połączone z gnębieniem, to codzienność dla wielu osób z tzw. "depresją", "CHAD-em", czy "schizofrenią". Na domiar złego przerażające i wręcz zcinające z nóg dla takich osób jest fałszywe i dwulicowe zachowanie własnej "rodziny" przy osobach trzecich. Bowiem taka diaboliczna rodzinka zmienia się jak upiór w anioła przy obcych ludziach. Staje się nagle czułą i kochająca rodziną, która uważa gnębionego za traktowanego niczym króla i bardziej się o niego troszczy niż o małe dziecko.
Niczego takiemu komuś nie brakuje i wmawiają wszem i wobec jak to nie jest w rodzince super i cacy!
Jeśli ktoś jest spostrzegawczy to na pewno zauważył u takich charakterystyczne psychotyczne spojrzenie i wyraz twarzy podczas wciskania takich kłamstw.
Co wrażliwsze osoby w takiej sytuacji reagują płaczem, agresją lub wychodzą z pomieszczenia, w którym to się dzieje i takie zachowanie poszkodowanego/nej tylko utwierdza "ludzi" w przekonaniu, że jest to osoba "chora psychicznie".
Jedynym chyba skutecznym rozwiązaniem na wyrwanie się z takiego piekła "bliskich" jest całkowita zmiana otoczenia, a w szczególności całkowite odizolowanie się od takich dwunożnych zwierząt, a następnie znalezienie sobie nowego towarzystwa.
Właśnie poprzez odizolowanie się od toksycznych ludzi, odmieńcom z diagnozą psychiatryczną poprawia się w szpitalach psychiatrycznych, gdzie ma miejsce zmiana otoczenia i odcięcie się od szkodliwego otoczenia!